Nieudana pogoń Fatmy za Pogonią
7 maja 2017 r.
W niedzielę 7 maja 2017 r. rozegraliśmy kolejny dobry, wyrównany mecz z wyżej notowaną drużyną Pogoni Markocice. Niestety kolejny pojedynek nie dał piłkarzom Pobiednej choćby punktu bo przegraliśmy 1:3 (1:1).
Pojedynek przebiegał jak kilka innych w tym sezonie, niezła pierwsza połowa (remis) ale w drugiej nie potrafimy utrzymać korzystnego wyniku. I nie jest to spowodowane np. brakiem kondycji bo przeważnie jej starcza, ale jest problem z utrzymaniem koncentracji do ostatniego gwizdka sędziego. Mecz jak wyżej wspomniałem wyrównany, obie drużyny grały otwartą piłkę. Raz po razie były atakowane obie bramki. Już na początku meczu świetną interwencją popisał się nasz bramkarz Patryk Zajączkowski. W 20 min. tracimy pierwszego gola. Po rzucie wolnym Patryk piąstkuje piłkę, ale trochę za krótko bo tylko na linię szesnastki, tam zawodnik Pogoni próbuje strzału i niestety piłka trochę przypadkowo trafia do innego gracza gości, który nie pilnowany w polu piątki zdobywa bramkę. Nasza odpowiedź nastąpiła dość szybko bo w 25 min. rzut rożny wykonywał Adrian Żarkowski, piłka przeleciała wzdłuż bramki przez nikogo nie ruszana, dopiero na dalszym słupku dobrze ustawiony Przemek Kacprzyk zamknął tę akcję strzelając gola wyrównującego. Już chwilę później strzelamy drugiego gola, ale niestety sędzia odgwizdał pozycję spaloną naszego gracza. Drugą połowę rozpoczynamy od lekkiej naszej przewagi, ale nie doprowadzamy do jakichś klarownych sytuacji. Sami natomiast sprowadzamy na siebie nieszczęście. W 57 min. w sumie w niegroźnej sytuacji Alan Kuciński fauluje rywala w naszym polu karnym i sędzia dyktuje karnego przeciwko nam. A wystarczyło tylko blokować rywala od strony bramki i prawdopodobnie nic by się nie stało. Tracimy drugiego gola i to powoduje lekką przewagę gości, my trochę podłamani cofnęliśmy się. W 70 min. było już 1:3 bo nasza obrona nie umiała zachować linii i nie udała się pułapka ofsajdowa. Dopiero teraz mocniej zaatakowaliśmy i były okazje na zmianę wyniku. Zabrakło jednak trochę szczęścia bo mieliśmy dwa rykoszety, które minimalnie mijały słupki bramki gości, a raz Paweł Rojek opieczętował słupek bramki Markocic. Przegraliśmy kolejny mecz, choć z przebiegu meczu nie byliśmy gorsi od rywali, zabrakło trochę szczęścia.
(amtafszl)
http://lzsfatma.futbolowo.pl