•  strona główna 
  •  mapa serwisu 
  •  kontakt
  •  polityka prywatności 
  •  linki 
  •  wyszukiwarka                                                             
  • 
    


Slideshow Image 1
Slideshow Image 2
Slideshow Image 3
Slideshow Image 4
Slideshow Image 5
Slideshow Image 6
Slideshow Image 7
Kalendarz odbioru odpadów 2024
Kalendarz niedziel handlowych w 2024 roku
Sołecka Strategia
Rozwoju Wsi


Oficjalna strona Pobiednej
strona główna Wyszperane w sieci Jan Hahn - zapiski o rodzie Gersdorff

Jan Hahn - zapiski o rodzie Gersdorff

29 marca 2020 r.
27 marca była rocznica urodzin Rudolpha-Christopha von Gersdorff (ur. 27.03.1905 - zm. 27.01.1980). Z tej okazji udostępniam moje zapiski związane z siedzibą tego rodu i innych jego wybitnych przedstawicielach. Zachęcam też do odwiedzenia malowniczej i ciekawej miejscowości Pobiedna. Jej najstarsza część – Unięcice nazywała się początkowo Mayfarthsdorff w związku z tym, że przechodzili przez nią już od wczesnego średniowiecza pielgrzymi do słynącego cudami sanktuarium maryjnego w Hejnicach. Po odkryciu w XVI wieku złóż cyny w Górach Izerskich, wioska zaczęła się rozwijać. Nowe centrum założył generał Wigand von Gersdorf i wioskę poczęto nazywać Wigandsthal. Stanowiła ona azyl dla protestanckich uchodźców z Czech i Śląska (wioska leżała w Górnych Łużycach, czyli w Saksonii). Przyczynili się oni do rozwoju miejscowości, jak również stali się na wstępie przyczyną katastrofy. Podczas gotowania strawy dla tłumu uchodźców spłonął doszczętnie dwór. Dziewięć lat trzeba było czekać na jego odbudowę, rozbiórkę i wzniesienie pałacu. Właścicielem wsi w XVIII wieku był Adolf Traugott von Gersdorf - najwybitniejsza postać tej części Śląska. Był właścicielem wielu wiosek nad Kwisą i miasteczka (wtedy) Pobiedna. Wyróżniał się zdecydowanie i wśród posiadaczy ziemskich i warstwy, z której się wywodził (dowódców wojskowych). Jako jeden z pierwszych zwolnił swych chłopów z pańszczyzny. Podczas buntów chłopskich rozpalających Górne Łużyce, miasteczko Pobiedna pozostawało w spokoju i na uboczu. Mieszkańcy sami pilnowali, by zawierucha do nich nie dotarła. Zajmował się nauką i badaniami. Stosując stopę paryską wyliczył wysokość Śnieżki na 1603 metry! Potwierdził te obliczenia jego przyjaciel Aleksander von Humboldt. Ludność okoliczna mawiała o nim "Nasz uczony Pan". Przeprowadzał eksperymenty z elektrycznością i jako pierwszy w najszerszej okolicy zainstalował piorunochron (raz został niebezpiecznie porażony wyładowaniem atmosferycznym). Obserwował gwiazdy przez lunetę albo bezpośrednio ze szczytu Smreku albo z wieży Mon Plaesir wybudowanej według projektu hrabiego Redena. Zgodnie z życzeniem pochowano go wśród wieśniaków. 200 lat po jego śmierci w 2007 roku kilku przyjaciół Pobiednej wzniosło tablice historyczne w dwóch językach. Był wielkim miłośnikiem Karkonoszy i Gór Izerskich. Ludzie nachodzili go chcąc się o nich czegoś dowiedzieć. Wiele lat później, w całkiem innych układach politycznych, o szlachetności rodu von Gersdorffów zaświadczał swymi uczynkami Rudolf-Christoph Freiherr von Gersdorff urodzony w Lubinie i tak jak wszyscy inni Gersdorffowie (z jednym wyjątkiem omówionym powyżej) poświęcił się karierze wojskowej. Bardzo szybko przekonał się, że jego honor i wyobrażenie służby wojskowej nie licują z armią pod dowództwem Hitlera. Jako pułkownik przystąpił do spisku mającego na celu zabicie führera. Sam uczestniczył w kilku próbach. Raz, bomba umieszczona w samolocie nie wybuchła na skutek zbyt niskiej temperatury. Innym razem, gdy zdecydował się na samobójczą misję i miał ładunek wybuchowy przymocowany do ciała, Hitler – któremu towarzyszył, niespodziewanie dla wszystkich opuścił budynek i Gersdorff w ostatniej chwili rozbroił bombę w łazience. Mają rację ci, którzy twierdzą, że nad opętanym wodzem czuwał "Diabeł Stróż" - który wiązał ze swym "ulubieńcem" wiele planów i nadziei. Wcześniej podkomendni Gersdorffa odkryli zbrodnię w Katyniu i to on powiadomił o niej opinię światową. Opracował szczegółowy o niej memoriał i byłby doskonałym świadkiem na procesie norymberskim, Amerykanie jak wiadomo z niego zrezygnowali i ostatecznie sprawę Katynia odłożyli ad acta. Po wojnie i po ciężkiej, osobistej stracie zajął się działalnością charytatywną w zakonie joannitów. Przerwał ją paraliż, który unieruchomił go do końca życia. Jego żona Renata, pochodziła z rodu Kracker von Schwarzenfeldt, czyli w prostej linii od burmistrza Tarnowskich Gór, który otrzymał nadanie szlacheckie ("mieszczanin szlachcicem"). Zmarła ponad pół wieku przed mężem (w 1942 roku). Została pochowana w grobowcu rodzinnym w Maciejowcu. Choć grób jej został poważnie uszkodzony, mieszkańcy opiekują się nim i pamiętają o rodzinie Gersdorffów.

Pałac i folwark w Pobiednej zajęła w XIX wieku inna barwna postać – Księżna Marie Felicitas von Hohenlohe - Őhringen urodzona w Słąwięcicach pod Gliwicami, córka jednego z najbogatszych ludzi na Górnym Śląsku. Jeszcze długo po wojnie zachował się piękny pomnik nagrobny z czarnego marmuru. Stosunkowo niedawno dosięgła go ręka złodzieja. W 2006 roku umieszczono tablicę nagrobkową.

Pobiedna.pl. Historia. Legendy. Czarna Aleja.

Z Pobiednej do miejscowości Skiby biegnie najpiękniejsza na Łużycach aleja kasztanowa – Czarna Aleja. Tę nie najpiękniejszą nazwę zawdzięcza temu, że na niej straszy. Bezgłowy rycerz Wigand na koniu lubi nią galopować. Chodzi o Wiganda von Gersdorff, od którego pochodzi dawniejsza nazwa osady (obecna – ukuta w podzięce za „wyzwolenie” zwycięskiej armii radzieckiej mogła by być faworytem w konkursie na najgłupszą i najmniej trafną nazwę miejscowości na Śląsku). Za co los każe mu cwałować po nocy w dodatku z głową pod pachą, nie wiadomo dokładnie. Przypuszczać można, że jego podkomendni mogli się dopuścić zbrodni podczas wojny 30-letniej. Po alei chodzi też od godziny 24.00 generał ze sznurem na szyi pozbawionej głowy. Trzeba wiedzieć, że za zabicie człowieka osoba wysokiego stanu nie została powieszona, lecz, do końca życia musiała nosić sznur na szyi. Rzeczony generał dopuścił się zbrodni w pobliskim Świeciu i teraz nie wiadomo, czy generał ze sznurem, to spieszony jeździec Wigand na koniu, czy to dwie różne osoby, a raczej zjawy.

By ustrzec mieszkańców Pobiednej od koszmarów nocnych, stróż nocny w posiadłości księżnej Hohenlohe w roku 1816, śpiewał:
Kochani bracia, czas już w łoże
Kłaść się spokojnie w imię Boże
Taki jest święty rozkaz nocy
Bóg was ochroni w swojej mocy
Żebyście mogli spokojnie spać
Mam obowiązek na warcie stać.

Przy zejściu ze służby doniośle zaś wołał (lub śpiewał):
Obudźcie się kochani
Dzień za chwilę wstanie
Chwalcie Boga, który wam
Życie i sen spokojny dał.

Przytaczam w całości treść służbowego orędzia strażnika, gdyż daje ona pewne wyobrażenie o atmosferze panującej w posiadłości (ludność wychwalała księżną), talencie poetyckim zleceniodawców, jak również kunszcie translatorskim M. Bagrij-Szopińskiej i L. Szpaka, którzy przyczynili się do zredagowania strony internetowej tej barwnej miejscowości. W Pobiednej natrafiłem na wzruszający dowód pamięci o dawnych mieszkańcach miejscowości. Na skwerze stoi pomnik mieszkańców Pobiednej i okolicznych wiosek poległych podczas I wojny Światowej. Został on utworzony z kilku zburzonych po II wojnie światowych pomników i stanowi symboliczną klamrę dziejową, niosąc nadzieję na przyszłość – to, co zburzyli dziadkowie i ojcowie, odbudowuje nowe pokolenie. Na zbiorczym pomniku znajdują się tablice w języku polskim opisujące części pomnika i tłumaczące piękne, mądre i ponadwiekowe słowa niemieckie: Dem bösen wehr, Das gute lehr, Das alte ehr: Strzeż się złego, Ucz dobrego, Czcij starego.

Jan Hahn


Dołącz do nas

Kalendarium
Czy wiesz, że...
Zdjęcie tygodnia
Pocztówka miesiąca
Panorama
Wirtualny cmentarz
Informator SMS
Polecane linki


























Wszystkie materiały na tej stronie objęte są pełnym prawem autorskim,
osoby zainteresowane ich wykorzystaniem (w całości, lub części) proszone są o uprzedni kontakt z redakcją serwisu www.pobiedna.pl.


copyright © pobiedna.pl 2007-2023          Statystyki obsługuje system statystyk stat4u